04 czerwca 2023 – po czteroletniej nieobecności – powrócił do kalendarza imprez lotniczych Świdnik Air Festival. I to powrócił w wielkiej formie. Organizatorom udało się zgromadzić plejadę czołowych pilotów lotnictwa cywilnego, z Arturem Kielakiem, Łukaszem Czepielą i Jurgisem Kairysem na czele. W iście festiwalowo – piknikowej atmosferze, dziesięciogodzinne pokazy nieustannie wzbudzały zachwyt 30-tysięcznej publiczności, która entuzjastycznie reagowała na kolejne powietrzne atrakcje. Organizatorzy chlubią się liczbą czterdziestu dziewięciu aparatów latających, które z mniejszym lub większym hałasem i dymem przemierzały przestworza.
O ile Świdnik śmigłowcem stoi, tak reprezentacja tego typu statków powietrznych na Air Festival budzi spory niedosyt. W powietrzu honoru wiropłatów bronił niestrudzony Bolkov panów Dominiaków oraz cztery Black Hawki, które jedynie przedefilowały w drodze na pobliskie lotnisko. Na ziemi lokalnego producenta reprezentowały SW-4, Mi-2 i Sokół, które (ku rozpaczy spotterów) ustawiono przy barierkach pomiędzy publicznością a strefą pokazów. Miejmy nadzieję, że w przyszłorocznej edycji, miejscowe zakłady Leonardo jednak staną na wysokości zadania i pokażą któryś ze swych najnowszych produktów w powietrzu.
Ukoronowaniem dnia był pokaz nocny, który coraz częściej gości w harmonogramach imprez lotniczych. I bardzo słusznie, gdyż zapewnia on publiczności niezapomnianych wrażeń – jakże odmiennych od oglądanych popisów przy świetle dziennym. W Świdniku, jedną z gwiazd była grupa spadochronowa Sky Magic, która wykonała nocne skoki z wykorzystaniem pirotechniki – według organizatorów jedynie w Polsce wykonuje się tego rodzaje skoki.
Pokazy uznaję za znakomicie zorganizowane zarówno na ziemi, jak i w powietrzu, i już dziś wpisuję się na listę chętnych za rok.